Pages - Menu

.

...

.

.

.
.

piątek, 12 lutego 2016

Kompresor Gem Preceptor T- Test


Gem preceptor to na pewno jedno z urządzeń, które wprawia w ciekawość i osłupienie
Jest tak ponieważ nie jest to zwykły kompresor ale kompresor klasy A  z limiterem z dwoma trybami. Jeśli chodzi o sam wygląd urządzenie widać, że zaprojektowane jest tak aby sprawiać radość w użytkowaniu. Wszytko pomiędzy sobą jest rozmieszczone sensownie i nawet człowiek z grubszymi palcami może bez problemu się tu poruszać, co nie zawsze sprawdza się w urządzeniach w wersji 1U.

Powiem tak: no błyszczy i bije swoją klasą po oczach tak, że jest człowiek w stanie się zakochać już w samym wyglądzie. Przełącznik i pokrętła i są solidne. Po włączeniu do prądu urządzenie świeci i już nadaje ciepło, gdy z pomarańczowego bypas zmienia się na fajne ciepłe swiatla, które w jakiś sposób powala nam sie zintegrować umysłowo z urządzeniem. Ale nie o tym cieple chciałem tu napisać.
Preceptro nasyci nam nie tylko światłem ale analogowym ciepłem każdy sygnał jaki do niego wpuścimy i wypuścimy. Mamy tu neutralnie brzmiącą kompresje i trochę agresywny limiting, który warto zastosować na etapie masteringu.

Podczas prób:
Testując to urządzenie chciałem zwrócić uwagę na to jak będzie się zachowywało podczas samej rejestracji oraz na śladach już nagranych w dobrej jakości 24 bit  96khz i troszke słabszej 16bit 44.1khz. W obu przypadkach sprawdził się świetnie. Każdy ale to naprawdę każdy sygnał dostaje takiego kopa i ciepła, że robi się cieplej na sercu. Aż czasami się nie dowierza ze 12 bitowy automat z lat 80 może tak zabrzmiec.
Jeśli chodzi o kick to niesamowicie zmiękcza sygnał w trybie soft. Gem Preceptor T nie jest zwykłym kompresorem. Klasa A jest rzeczywiście klasą której warto zaufać. Ale jak to kompresor trzeba umieć go używac, bo jeżeli zastosujemy nieodpowiednią kompresje do danych instrumentów to umówimy się - sam, nawet on nie zrobi za nas roboty. Na instrumentach perkusyjnych zauważyłem, że zmiękcza mocno sygnał przez co czujemy, że dźwięk jest bardzo przyjemny i masywny.
Werbel z poglosem plate zagrał na nim tak jak tego chciałem a nawet spełnił większe oczekwiania. Jeśli chodzi o basy to tu Gem Preceptor T robi zajebista robotę. Basy są po prostu ciepłe aż także w pokoju zaczyna robić się gorąco.

Umówmy się, że ten sprzęt raczej ma przeznaczeni studyjne i tam właśnie jest jego miejsce. U mnie co pradwa wylądował w moim domowym studio ale przy dobrej klasy odsłuchu daje niesamowite rezultaty.
W dużej mierze testowałem ten kompresor na rzeczach mocno syntetycznych większość to pady, leady i basy.
Podczas mixu mnie powalił swoją klarownością, w którą sam nie mogłem dowierzyć. Jest ciepło, jest poważna waga ciężka masywności i nagle pojawiła się klarowność. Po delikatnym ścięciu pasm na syntach moje mixy zaczęły brzmieć tak czysto  ze nie dowierzałem, że taki dźwięk leci z moich glośników. To wszytko narazie na trybie soft.
Po przełączeniu się na tryb Hard - zaczyna się zabawa. Kompresor nagle dostaje takiego kopa, że sygnał naprawdę jest kompresowany dość konkretnie. Tu większość  rzeczy też była sprawdzana w mixie ale sporo tez pod kątem kompresji całego mixu.
Efekt powalający.
Wolny relase pozwala nam naprawdę zgnieść nagranie ale z odpowiednio szybkim atakiem wywala nam na wierzch pewne elementy tak, że czujemy, że nasze nagranie brzmi mocno ale to bardzo mocno profesjonalnie.
Czy to jest tak, że w kółko tylko coś zachwalam?
Tak, a to dlatego, że sumie nie ma się tu do czego przyczepić oprócz ceny ale o tym później.
Limiter także działa tak jak powinien, można usłyszeć, że podciąga mocno pewne instrumenty ale to oczywiście wszytko pod kątem umiejętnego wykorzystania. 
Gem Preceptor T jest urządzeniem, którym można też wiele wyrządzić szkody, gdy zagalopujemy się ze swoją kompresją, do czego ja posiadam duże skłonności.
Tak zrobilem to podczs testu nie raz świadomie i nieświadomie.
Nawet na limiterze, gdy za bardzo przekręcimy gałkę dry/wet  to nasz sygnał zaczyna być mocno sprasowany.
Model-T ma dodatkowy przełącznik "Action", który pozwala na wybór pomiędzy dwoma trybami pracy, różniącymi się kombinacją wartości parametru Threshold i krzywej kompresji. Tryb "Soft" mniej pompuje sygnał i nadaje się bardziej do złożonego materiału, np. w masteringu. Tryb "Hard" pompuje dużo agresywniej i Tryb "Soft" w modelu-T jest zoptymizowany pod kątem złożonego materiału, który wymaga więcej delikatności, np. muzyki filmowej, muzyki klasycznej oraz masteringu. Dla ciekawych - litera "T" w modelu-T oznacza "Transparent", czyli przejrzysty. Model-A (Agresywny), który nie posiada tego przełącznika, pracuje cały czas w trybie "Hard" i jest odpowiedni dla bardziej agresywnego materiału, takiego jak rock lub pop sprawdza się podczas rejestracji śladów, kiedy to czasami potrzebna jest większa kompresja na sygnał.






Podczas masterownia swojego utworu, który w zasadzie powstał podczas testownia Gem Preceptora T zauważyłem, że jakość takiego sprzętu ma duże znacznie i mocny wpływ na dźwięk przez co naprawdę warto zwrócić uwagę na tak wysokiej klasy urządzenia.
Rozczarowaniem jest cena, która z jednej strony jest wysoka, bo ponad 12 000 złotych ale jeżeli popatrzymy przez pryzmat dzialania, efekty i rozłożymy to na przestrzeni lat korzystania w studio to nie zaboli nas tak bardzo kieszeń. Choć nie ukrywajmy nie jest to cena dla każdego.
Tak jak wynika z testu, urządzenie świetnie sprawdziło w zasadzie w każdego rodzaju warunkach.  Nie możemy mówić, że da rade na wszystkim, po prostu to jest urządzenie do wszystkiego, które da nam świetne efekty podczas prac studyjnych.
Szkoda tylko, że nie mogłem sprawdzić jak zachowuje się na nagranych wokalach, ponieważ napewno tu też ma spore pole do popisu.
Trzeba przyznać, że każdy kto nabyje to urządzenie będzie w pełni  zadowolony.
Urządzenie to można nabyć u dystrybutora Musictoolz.pl
Designed By Blokotek