Xfer Records-Serum Syntezator przyszłości!!!
Wiadomo jest dwudziesty pierwszy wiek i firmy prześcigaja się w produkowaniu wtyczek vst. Nie każde sprawdzam nie mam na to czasu lub poprostu mi sie niechce .Ale ostatnio moją uwage przyciagneła firma Xfer Records a dokładnie jej dziecko syntezator Serum.
Dostajemy świetnie brzmiący synth wavetable z naprawde wysokiej klasy dzwiękiem . Świetny designe przejrzysty ,czysty łatwo czytelny .Sami możemy tworzyc własne wavetble plików audio np za pomocą rysowania fali.
Jako, że Serum to syntezator wavetable otrzymujemy tutaj dwa oscylatory, w których fale możemy dowolnie ingerować poprzez rozbudowany moduł rysowania i morphingu poszczególnych fal. A tych możemy mieć aż 255 w jednym oscylatorze. Liczba 610 pojedynczych dźwięków zadowoli nawet najbardziej wybrednych sound designerów.
Każdą z nich możemy ręcznie narysować bądź edytować w siatce składającej się z 64 punktów w poziomie i pionie. Jeśli komuś to nie wystarcza, zostają jeszcze opcje PROCESS i MORPH, które pozwalają na dostosowanie kształtów (normalizacja, odwrócenie, downsampling…) czy płynne przechodzenie od jednego do drugiego na jeden z 4 sposobów.
Dodatkowo w głównym oknie oscylatora możemy modulować falę poprzez 22 opcje warpingu. Nie zabrakło również opcji importu i eksportu, którymi zapiszemy lub wczytamy efekt naszych szkiców. Musimy przyznać, że mało który syntezator może równać się z Serum pod tym względem. Oprócz kontroli nad wavetable, są też standardowe dla wielu wtyczek opcje, takie jak unisono (maksymalnie 16 dźwięków), które możemy dostosować poprzez parametry odstrojenia czy losowości fazy, wspomniany już wcześniej morphing i warping, kontrola panoramy i wysokości dźwięku. Przydatną opcją jest dodatkowy, trzeci oscylator SUB z sześcioma typami fal, który możemy przesłać bezpośrednio do wyjścia omijając filtry i efekty, co będzie użyteczne chcąc zachować czysty low-end przy tworzeniu barw basu. Choć wtyczka nie oferuje możliwości rysowania własnych kształtów filtra, z czym możemy się spotkać korzystając między innymi z Image-Line Harmor, to ponad 80 ich rodzajów jest bardziej niż wystarczająca. Dostajemy różne rodzaje standardowych filtrów lowpass, hipass, bandpass, a na dodatek filtry imitujące flanger, filtr comb, multifiltry składające się z kilku pojedycznych, formant filtry i wiele innych, o których usłyszycie pierwszy raz. W sekcji filtra znalazło się również pokrętło odpowiedzialne za miks czystego sygnału, przesterowania i jeszcze jednego, unikalnego parametru przypisanego do dowolnego filtra. Niewątpliwą wadą jest brak niezależnej kontroli nad filtrem oscylatora A i B, którą można obejść poprzez stworzenie nowej instancji i podpięcie filtrów pod zewnętrzny modulator (w FL Studio np. Fruity X-Y Controller), ale biorąc pod uwagę rozbudowane opcje modulacji możemy przymknąć na to oko. Modulacja to kolejna z ogromnych zalet wtyczki Xfer Serum. Na pierwszy rzut oka, sposób w jaki developerzy podeszli do tego zagadnienia łudząco przypomina Native Instruments Massive, do którego testowana wtyczka była porównywana od samego początku. Cztery obwiednie, cztery oscylatory LFO (które możemy zmodyfikować tak, aby działały jak step sequencer), cztery makra oraz obwiednie velocity i note. Każdą możemy przypisać niezależnie do kilku parametrów poprzez proste przeciągnięcie ikony na dane pokrętło. Jeśli jednak taki sposób nie odpowiada nam w stu procentach, zawsze możemy udać się do sekcji MATRIX i „ręcznie” wybierać źrodło i cel modulacji, czy zmienić jej krzywą. Miłym akcentem są animacje odtwarzane przy wysyłaniu sygnału do innego parametru, które dodają jednak parę procent do obciążenia procesora. A to potrafi być naprawdę gigantyczne. Przy zastosowaniu skomplikowanej fali, morphingu, kilku modulacji i głosów unisono nasz CPU potrafi nieźle się napocić. W sekcji GLOBAL możemy zmniejszyć bądź zwiększyć oversampling, co wpłynie na obciążenie ale mimo wszystko Serum ma w tej kwestii znacznie bliżej do Diversion i Alchemy niż do 3xOSC. Ciekawą opcją, jaką oferuje produkt Xfer to CHAOS, czyli losowa modulacja dowolnego parametru. Przyda się w czasie tworzenia analogowo brzmiących brzmień, ponieważ będzie symulować niedokładności jakie wynikały z konstrukcji ówczesnych syntezatorów. Inne zastosowania tego parametru? Na przykład podpięcie go do RATE któregoś z LFO zaowocuje nieprzewidywalnymi zmianami w rytmie. Możliwości jest mnóstwo – ogranicza nas tylko wyobraźnia, a mając do dyspozycji dosyć nieszablonowy rodzaj modulacji, będzie odgrywała jeszcze większą rolę niż w innych wtyczkach. Ogólne wrażenia, jakie pozostawia po sobie Serum, są bardzo pozytywne. Jakość dźwięku jest wyśmienita, możliwości są ogromne a łatwość w kreowaniu brzmień dla osób zaznajomionych z workflowem tego rodzaju syntezatorów rzadko spotykana. Ilość opcji i dróg w tworzeniu dźwięku jest wręcz przytłaczająca, więc w pełni wykorzystać jej potencjał będą potrafili bardziej doświadczeni użytkownicy. Nie oznacza to jednak, że początkujący nie będą mieli w niej czego szukać. Producent udostępnił wersje demonstracyjną, która wymaga od nas ponownej jej inicjalizacji, ale pozwala na dogłębne przetestowanie jej przed ewentualnym zakupem, nie ograniczając żadnych opcji, poza zapisywaniem presetów. Cena na dzień dzisiejszy wynosi 129$, co stanowi kolejną zaletę – biorąc pod uwagę jej możliwości, jest to bardzo atrakcyjna suma.
Każdą z nich możemy ręcznie narysować bądź edytować w siatce składającej się z 64 punktów w poziomie i pionie. Jeśli komuś to nie wystarcza, zostają jeszcze opcje PROCESS i MORPH, które pozwalają na dostosowanie kształtów (normalizacja, odwrócenie, downsampling…) czy płynne przechodzenie od jednego do drugiego na jeden z 4 sposobów.
Dodatkowo w głównym oknie oscylatora możemy modulować falę poprzez 22 opcje warpingu. Nie zabrakło również opcji importu i eksportu, którymi zapiszemy lub wczytamy efekt naszych szkiców. Musimy przyznać, że mało który syntezator może równać się z Serum pod tym względem. Oprócz kontroli nad wavetable, są też standardowe dla wielu wtyczek opcje, takie jak unisono (maksymalnie 16 dźwięków), które możemy dostosować poprzez parametry odstrojenia czy losowości fazy, wspomniany już wcześniej morphing i warping, kontrola panoramy i wysokości dźwięku. Przydatną opcją jest dodatkowy, trzeci oscylator SUB z sześcioma typami fal, który możemy przesłać bezpośrednio do wyjścia omijając filtry i efekty, co będzie użyteczne chcąc zachować czysty low-end przy tworzeniu barw basu. Choć wtyczka nie oferuje możliwości rysowania własnych kształtów filtra, z czym możemy się spotkać korzystając między innymi z Image-Line Harmor, to ponad 80 ich rodzajów jest bardziej niż wystarczająca. Dostajemy różne rodzaje standardowych filtrów lowpass, hipass, bandpass, a na dodatek filtry imitujące flanger, filtr comb, multifiltry składające się z kilku pojedycznych, formant filtry i wiele innych, o których usłyszycie pierwszy raz. W sekcji filtra znalazło się również pokrętło odpowiedzialne za miks czystego sygnału, przesterowania i jeszcze jednego, unikalnego parametru przypisanego do dowolnego filtra. Niewątpliwą wadą jest brak niezależnej kontroli nad filtrem oscylatora A i B, którą można obejść poprzez stworzenie nowej instancji i podpięcie filtrów pod zewnętrzny modulator (w FL Studio np. Fruity X-Y Controller), ale biorąc pod uwagę rozbudowane opcje modulacji możemy przymknąć na to oko. Modulacja to kolejna z ogromnych zalet wtyczki Xfer Serum. Na pierwszy rzut oka, sposób w jaki developerzy podeszli do tego zagadnienia łudząco przypomina Native Instruments Massive, do którego testowana wtyczka była porównywana od samego początku. Cztery obwiednie, cztery oscylatory LFO (które możemy zmodyfikować tak, aby działały jak step sequencer), cztery makra oraz obwiednie velocity i note. Każdą możemy przypisać niezależnie do kilku parametrów poprzez proste przeciągnięcie ikony na dane pokrętło. Jeśli jednak taki sposób nie odpowiada nam w stu procentach, zawsze możemy udać się do sekcji MATRIX i „ręcznie” wybierać źrodło i cel modulacji, czy zmienić jej krzywą. Miłym akcentem są animacje odtwarzane przy wysyłaniu sygnału do innego parametru, które dodają jednak parę procent do obciążenia procesora. A to potrafi być naprawdę gigantyczne. Przy zastosowaniu skomplikowanej fali, morphingu, kilku modulacji i głosów unisono nasz CPU potrafi nieźle się napocić. W sekcji GLOBAL możemy zmniejszyć bądź zwiększyć oversampling, co wpłynie na obciążenie ale mimo wszystko Serum ma w tej kwestii znacznie bliżej do Diversion i Alchemy niż do 3xOSC. Ciekawą opcją, jaką oferuje produkt Xfer to CHAOS, czyli losowa modulacja dowolnego parametru. Przyda się w czasie tworzenia analogowo brzmiących brzmień, ponieważ będzie symulować niedokładności jakie wynikały z konstrukcji ówczesnych syntezatorów. Inne zastosowania tego parametru? Na przykład podpięcie go do RATE któregoś z LFO zaowocuje nieprzewidywalnymi zmianami w rytmie. Możliwości jest mnóstwo – ogranicza nas tylko wyobraźnia, a mając do dyspozycji dosyć nieszablonowy rodzaj modulacji, będzie odgrywała jeszcze większą rolę niż w innych wtyczkach. Ogólne wrażenia, jakie pozostawia po sobie Serum, są bardzo pozytywne. Jakość dźwięku jest wyśmienita, możliwości są ogromne a łatwość w kreowaniu brzmień dla osób zaznajomionych z workflowem tego rodzaju syntezatorów rzadko spotykana. Ilość opcji i dróg w tworzeniu dźwięku jest wręcz przytłaczająca, więc w pełni wykorzystać jej potencjał będą potrafili bardziej doświadczeni użytkownicy. Nie oznacza to jednak, że początkujący nie będą mieli w niej czego szukać. Producent udostępnił wersje demonstracyjną, która wymaga od nas ponownej jej inicjalizacji, ale pozwala na dogłębne przetestowanie jej przed ewentualnym zakupem, nie ograniczając żadnych opcji, poza zapisywaniem presetów. Cena na dzień dzisiejszy wynosi 129$, co stanowi kolejną zaletę – biorąc pod uwagę jej możliwości, jest to bardzo atrakcyjna suma.